piątek, 25 lipca 2008

Wyjaśnienie przed samym sobą

0 komentarze

Winien jestem złożyć pewne wyjaśnienie, przedstawić fakt w sposób dający się ogarnąć moją świadomością. Wytłumaczenie nie dla siebie!

KOńcowe dni lipca dobiegają końca, sierpień zbliża się szybko i niubłagalnie. Już drugi miesiąc, trzecia część wakacji. Akademickie wakacje trwają trzy miesiące, z tym, należy to powiedzieć. Ten trzeci miesiąc - wrzesień jest już jak gdyby rokiem akademickim. Przynajmnniej dla mojej osoby. Być nie musi, szkoda byłoby zawalić jednak studia poprzez taki głupi powód jak zignorowanie poprawki. Sama poprawka śmiechu warte, lub też płaczu. Wystarczyło jedynie 7 czy 8 z na ksero książki:P. Uczyłem się co prawda z notatek, które ktoś zamieścił w internecie. Na uczelnianej skrzynce pocztowej - idea skrzynki do której dostęp ma cały rok jest świetnym pomysłem. Daje to ogromną możliwość wymiany przeróżnymi materiałami. Których często poszukiwania trwają bardzo długo i nie zawsze kończą się pozytywnym rezultatem. Powód możliwego, nagłego załamania. Parę godzin poświęconych na wyszukiwanie informacji których nie ma nigdzie. Bezowocne poszukiwania są przygnębiające. A jaka to przyjemność kiedy przypadkiem znajdziemy, natkniemy się lub wpadniemy na niezwykle przydatny materiał...mmm

Dobrze ja tutaj nie w celu takiego pisania, chciałem jedynie coś zaznaczyć. Powiadomić, ogłosić wszem i wobec - oczywiście, że w celu uświadomienia mojej samej osoby:P. Piszę teraz tą pracę o roli jaką niesie ze sobą wiara. Podam tytuł, nosi on w sobie taki patos, iż nie omieszkam tego zrobić. "Dlaczego wierzymy? W pełni świadoma wybieramy wiarę w Boga, czy nie chcemy się wyłamywać z tłumu?"

W celu rzetelnego napisania tego eseju czytam, z mniejszym bądź większym powodzeniem książki o tej tematyce.

Moim życzeniem nie jest drastyczne zaniedbanie innych obowiązków. Jednakże nie ukrywając ta praca pochłania i wypełnia każdą moją myśl. Nawet wydawało by się to kompletnie złudne. Nietrafne, wymyślone przekonanie. Nie sposób jednak zaprzeczyć temu urojeniu. W ostatnim czasie pojawiła się w mojej głowie pewna myśl, kiedy skończę tą pracę. Spróbuje ją opublikować! A co, od czegoś trzeba zacząć. Mam znajomości z bliską koleżanką edytorki pracującej w Krakowskim Znaku. Profesor na uczelnie już na pierwszych swoich zajęciach uprzedziła nas o możliwości swojej pomocy w publikacji prac...;)

ide, ide

środa, 23 lipca 2008

Pisać czy nie pisać?

0 komentarze

Stawiam sobie tak brzmiące pytanie. Odnosiło się ono do aktualnych wydarzeń, przynajmniej na początku. Pytanie to nie zaczyna się i kończy jednak na dziś. To teza definiująca jutro. Następny dzień bardzo od dzisiejszego odległy. Nie tak bardzo aby zupełnie o nim nie pamiętać... Nie tak dawno, jeszcze parę miesięcy temu. Narzekałem na biegnący czas, irytowała mnie Bardzo jego powolność. Snucie się...grr
Teraz to wygląda nieco inaczej, być może wpływ na to miała zmiana planu dnia. Nie przesypiam już jego znacznej części. Wstawanie o godzinie 8 stało się moim nawykiem. Oczywiście zdaje sobie sprawę jak bardzo ta pora była śmieszną jeszcze parę miesięcy temu. Dziś jest inaczej... Zapewne ta zmiana przyniosła i jeszcze przyniesie mi wiele korzyści. A nocne życie? Takiego bynajmniej nie prowadzę. W mojej malutkiej, oddalonej od świata ludzkiegfo wiosce byłoby to trudne. Inną kwestie stanowią rodzice... NIe czuje teraz potrzeby przekonywania ich... O rezultatach takiego nakłaniania wiedzieć nie mogę. Równie dobrze mogłyby one być pozytywne, korzystne dla mnie. Jak i przedstawiające się w fatalnych skutkach dla mojej osoby.

Wspomnę jeszcze, pewna rzecz zbiła mnie mocno z tonu. Mam szczęście korzystać z wakacji. tych trzy miesięcznych wolnych dni. Ja jestem ich panem, to ja rozplanuje swój wolny czas. Zwłaszcza, że samo pojęcie wakacji przez różnych ludzi jest rozumiane w niezwykle różnorodny sposób. Pewnie wydawało się to dziwne kiedy na ich początku stwierdziłem, że muszę troszkę pocczytać... Nie zapominajmy także o wolontariacie w bibliotece. To, że okazało sięto porażką jest nieważne. W swojej głupocie zakładałem, że może się tam do czegoś przydam. Nie chodziło nawet o papierek, jeśli nie wystawili by takowego zupełnie nic by się nie stało. Cały wolontariat liczył zaledwie parę dni. Wciąż później chodziłem do tej biblioteki, tylko już w innym celu. Błednie zakładałęm, iż moja pomoc będzie często wykorzystywana. Na początku istotnie tak było. Szybko jednak przekonałem się o mojej tam niepotrzebności. Przychodziłem potem do biblioteki, na pytania co mogę zrobić?
Pani wzruszała rękami... RacjaCztery osoby zatruudnione w miejskiej bibliotece dysponowały, aż zanadto wolnym czasem. Do czego ja im tam byłem potrzebny?
NIeważne poznałem troszkę metody wyszukiwania interesujących mnie książek, a także. Miałem okazje poznać księgozbiór. Zdziwiły mni bardzo pobycje zawarte w księgozbiorze podręcznym. Teraz rozumiem dlaczego do półek z nim nie wpuszcza się normalnych czytelników...

wtorek, 22 lipca 2008

0 komentarze

Ostatnimi już bardzo długimi czasy rzadko tu zaglądam. Na nic zdają się kolejne obietnice złożone samemu sobie, że napiszę notkę lub parę. Ochota pisania, ta przerażająca zionąca i krzycząca potrzeba jakby niknie... Ginie w natłoku innych spraw.
Nie ma potrzeby zastanawiać się nad oryginalnością tego zjawiska, świetnie dostrzegam jak bardzo jest to nietypowe.

Opisać kolejne zdarzenie, emocje dnia minionego?
...
Obecnie w swoim życiu przechodzę taki etap, że nie jest moim zamiarem rozgłaszanie wiadomości o wszystkim. Każdej jednej rzeczy, która wydarzyła się bądź nie w moim życiu.

Z tego można wyciągnąć szybko konkretne wnioski. Ja zwyczajnie, tak prosto i nagle sam wybieram rezygnacje z jakiegoś dobra. Odrzucam je bezpowrotnie.
Tutaj muszę coś dodać, należy to zrobić dla spokoju mojego sumienia. Zapobiegając za wczasu koszmarom, które i tak nie nadchodzą. Wiele już razy przeżywałem podobne uczucia. Wewnętrzne przygnębienie, wszechogarniająca i niekończąca się chandra. Z czasem wspomniane chandry znacznie zmniejszyły swoje oddziaływanie.
Chandry słabsze czy ja jestem silniejszy?

Nie zwykłem o sobie myśleć w tak pozytywny sposób. Zbyt to dla mnie trudne, najbezpieczniej uznając wynik tej potyczki za remis. Chandry słabsze i ja silniejszy.
Prawda jest i tak poza moim zasięgiem, nie czynię nic by uczynić ją bliższą...
Znane Piekło, Nieznane Niebo

Patrzę na ten wpis, załamuje ręce. Tak niewiele napisałem, o tylu sprawach nie napisałem w ogóle. Inne zbyłem krótkimi, zdawkowymi zdaniami. Nie tak powinien wyglądać po tak długim czasie...

Kurwa idę czytać (nie próbować! Czytać!)