wtorek, 22 lipca 2008

Ostatnimi już bardzo długimi czasy rzadko tu zaglądam. Na nic zdają się kolejne obietnice złożone samemu sobie, że napiszę notkę lub parę. Ochota pisania, ta przerażająca zionąca i krzycząca potrzeba jakby niknie... Ginie w natłoku innych spraw.
Nie ma potrzeby zastanawiać się nad oryginalnością tego zjawiska, świetnie dostrzegam jak bardzo jest to nietypowe.

Opisać kolejne zdarzenie, emocje dnia minionego?
...
Obecnie w swoim życiu przechodzę taki etap, że nie jest moim zamiarem rozgłaszanie wiadomości o wszystkim. Każdej jednej rzeczy, która wydarzyła się bądź nie w moim życiu.

Z tego można wyciągnąć szybko konkretne wnioski. Ja zwyczajnie, tak prosto i nagle sam wybieram rezygnacje z jakiegoś dobra. Odrzucam je bezpowrotnie.
Tutaj muszę coś dodać, należy to zrobić dla spokoju mojego sumienia. Zapobiegając za wczasu koszmarom, które i tak nie nadchodzą. Wiele już razy przeżywałem podobne uczucia. Wewnętrzne przygnębienie, wszechogarniająca i niekończąca się chandra. Z czasem wspomniane chandry znacznie zmniejszyły swoje oddziaływanie.
Chandry słabsze czy ja jestem silniejszy?

Nie zwykłem o sobie myśleć w tak pozytywny sposób. Zbyt to dla mnie trudne, najbezpieczniej uznając wynik tej potyczki za remis. Chandry słabsze i ja silniejszy.
Prawda jest i tak poza moim zasięgiem, nie czynię nic by uczynić ją bliższą...
Znane Piekło, Nieznane Niebo

Patrzę na ten wpis, załamuje ręce. Tak niewiele napisałem, o tylu sprawach nie napisałem w ogóle. Inne zbyłem krótkimi, zdawkowymi zdaniami. Nie tak powinien wyglądać po tak długim czasie...

Kurwa idę czytać (nie próbować! Czytać!)

0 komentarze: