wtorek, 26 sierpnia 2008

numer 2

AE: Byłeś dzisiaj w tym śmiesznym miasteczku leżącym nieopodal. Czego tam szukałeś?

ja: Zawiercie z wielu powodów może nie odpowiadać mi w pełni. Jednakże kategorycznie nie zgadzam się z tym, że jest śmieszne. Posiada swój specyficzny klimat, nie pasującym mi w pełni ale to tylko szczegół.

AE: Zaraz, zaraz oklejny raz może się wydawać, iż stawiam zarzuty miastu. Bez jakichkolwiek powodów, nie będąc w pełni związany z tym miastem...Nie

Nic nie zarzucałem Mielcowi, tym bardziej nic nie zarzucam z-ciu.

Dygresja, trzeba skończyć z tym naumyślnym wymyślaniem innych miast

ja: Dziś byłem odwiedziłem z-cie tylko w jednym celu, musiałem w jakiś sposób podać Pani Magdzie esej. Prawdę mówiąc nie wiem dlaczego chciałem by go przeczytała. Potrzeba akceptacji?
Głupiutkie chwalenie się swoimi dziełami? Ja jestem świadomy wartości kreślonych słów. To w żadnym wypadku nie jest tak, że stawiam wyraźny mur. Odcinam się...

AE: Nie rozumiem, piszesz o nie uciekaniu. Ale przed czym?

ja: Pewnie to zabrzmi naiwnie, ja nie chcę uciekać przed słowami. Zarówno pozytywnymi jak i krytycznymi.

AE: Zakładasz z wyprzedzeniem, że krytyka jest nieunikniona?

ja: Prawdę mówiąc tak.

AE: Nie idziesz za daleko i nadinterpretowujesz? Nie każda przez ciebie wykonana rzecz, napisana praca może cieszyć. Nie każda także wywołuje fale krytycyzmu

ja: Mogę tylko gdybać, że jest to podświadoma obrona przed zranieniem. Przy założeniu, że cały świat jest w stanie mnie skrzywdzić. Kiedy tego nie zrobi, odczuwam jedynie słabe uczucie zaskoczenia.To lepsze niż spadające nagle uczucie rozczarowania

AE: Nie zawieść się jest dla ciebie tak ważnym?

ja: Teraz myślę, że nie tak bardzo. Nie polegam i nie pprzykładam wagi już w takim stopniu do opinii tłumu.

AE: Rozbudowana asertywność

ja: Na pewno ta umijejętność jest w dużo lepszym stanie. Twierdzę, że to nie wyłącznie asertywność miała i ma wpływ na ocenę mojej twórczości

AE: Twierdisz, że od początku byłeś tak niezależny myślowo. Tak silny

ja: Nie żartujmy, ja silny? Obiektywnie rzecząc tak. Poważnie wątpię czy przez cały czas. Gdyby tak było, uniknął bym skutecznie tych nipokojących licznych chandr.

AE: Ok, to twoja cecha nabyta. W jaki sposób ją pozyskałeś?

ja: Taka jedna mała dziewczyna niustannie i głośno powtarzała mi, że moje pisanie nie jest takie złe

AE: Nie jest takie złe?

ja: ...ona oczywiście ujęła to inaczej. W jej wypowiedziach co jakiś czas przewijała się zachęta, bądź wręcz nakaz zrobienia czegoś z tym

AE: i... zrobiłeś?

ja: Nie ależ skąd. W planach mam tylko publikacje pewnego eseju.

AE: To nie jest sprawa łatwa, nigdy nie była. Nie jest też teraz - opublikowac coś jest marzeniem wielu. Udaje się tylko nielicznym.

ja: Zdaje sobię z tego sprawę, mi się jednak uda!

AE: Zadziwijająca pewność siebie

ja: Zapewniam nie jest to jedynie ślepa wiara, będę myślał nie o publikacji. A o eseiku już opublikowanym.

AE: Olbrzymia śmiałość, co w przypadku gdyby ci się jednak nie udało?

ja: Takiej możliwości nawet nie ma.

AE: Nie bądź hipokrytą, nie każdemu się udaje. Osobom znanym i cenionym artystom również nie. Liczenie na szczęście nowiciusza to zbytnie nadużycie...

ja: Na nic nie liczę. Jeśli moja praca jest warta opublikowania to niechybnie opublikowana będzie.

AE: A jak sądzisz w jakim celu ludziom znajomości itp

ja: Nie interesuje mnie to, wyznam często (zawsze) irytują mnie komentarze rodziny. Dał, załatwił dziwne postrzeganie wydarzeń. Polegający na kontaktach ludzie to mniejszość, nie większość. Obecnie odchodzi się od takiego załatwiania spraw. Pieniądze znaczą bardzo wiele, nie może nikt temu zaprzeczyć. Ich wartość nie stanowi jednak waluty o równej wartości dla każdego.

AE: Proszę cię, dziś bierzę niemal każdy. Osób które nie przyjmują łapówek, czy podazrków wdzięczności jak sami wolą je nazywać zwyczajnie nie ma. Nie biorę, dziękuje itp oznacza tylko za mało.

ja: Przeciwny jestem takiemu myśleniu. Ludzie wręczają łapówki, myśląc, iż to jedyny sposób. Inaczej nie można. Sami stawiają swojego adresata w trudnym położeniu.

AE: Całą winę ponosi osoba wręczająca łapówkę?

ja: Nie. Przecież ten dowód wdzięczności ktoś musi przyjąć. To nie jest takie proste, nie i koniec. Przyjmując łapówki napędzane jest całe koło tego procesu.

AE: Remedium > przestać dawać i nie przyjmować..? Jednocześnie... Utopijna teza

0 komentarze: