piątek, 26 czerwca 2009

Życiorys

0 komentarze

Jednym z wymagań PAT było złożenie własnego życiorysu, nigdy nie słyszałem nawet o podobnych żądaniach. Napisanie życiorysu nie wydawało mi się jednak problemem. Długo do pisałem, nie byłem pewny jak wiele informacji w nim zawrzeć. Zdecydowałem się ostatecznie na pobieżne wspomnienie. Zainteresowanym przecież mogę przedstawić pobieżne dane.
Poniżej go wkleję:

Piątek 26 czerwca 2009,
Ciągowice 42-450
ul. Zwycięstwa 48
Tel. 502 398 430

Życiorys

Urodziłem się 8 lipca 1987 roku, na świat przyszedłem w Szpitalu Miejskim w Zawierciu. Jestem młodszym z dwójki rodzeństwa, posiadam starszą siostrę Kasię. Moimi rodzicami są: Grażyna i Wiesław, obydwoje zaliczyłbym do klasy średniej. Jeśli taka klasyfikacja sens jeszcze posiada. Mój tata obecnie jest kierowcą, jednakże należy nadmienić, że przed długi czas prowadził własną działalność gospodarczą. Mama jest pielęgniarką we wspomnianym już Miejskim Szpitalu Powiatowy w Zawierciu.
Edukacje rozpocząłem w roku 1994, z tym to rokiem startowała ośmioletnia Szkoła Podstawowa w Ciągowicach. W wyniku reformy z 1997 osiem lat zamieniono na sześć. Następnym moim krokiem było I Gimnazjum im. St. Konarskiego. Eksperymentalną tą jeszcze szkołę ukończyłem w roku 2003. - jako drugi rocznik reformy - Nadeszła pora na I Liceum Ogólnokształcące im. St. Żeromskiego. Dokonania w pełni świadomego wyboru szkoły średniej umożliwił mi dobry wynik testu gimnazjalnego. Celem liceum ogólnokształcącego jest wykształcenie absolwenta gotowego do kontynuowania dalszych edukacji na studiach wyższych. Bowiem ukończenie ogólnego liceum nie predestynuje do wykonywania żadnego zawodu. Należy świadomie i niezwykle ostrożnie wybierać tą drogę. Dyplom ukończenia liceum otrzymałem w roku 2006, i w tym także roku zdawałem nowy egzamin maturalny. Wybrałem w nim Historię i WOS jako przedmiot dodatkowy, głównie ze względu na możliwość interpretacji, którą zdawały mi się te przedmioty oferować. Z czasem przekonałem się, iż popełniłem błąd. Żywię jednak nadzieję, iż uda mi się go naprawić. Czyli: Studia filozoficzne były by zgodne z moimi ideami i ambicjami. Miastem, które obrałem do studiowania celu był / i wciąż jest Kraków. Uznałem, że to miasto jest w stanie dostarczyć mi najwięcej możliwości rozwoju osobowości. W 2006 roku dostałem się na Uniwersytet Pedagogiczny im. KEN w Krakowie. Uniwersytecki stopień obowiązuje od 2008 roku.
Niestety nie postudiowałem długo, 10 października 2006 uległem ciężkiemu wypadkowi samochodowemu. Długotrwały proces rekonwalescencji zakończył się z kwietniem 2007 roku.
Decyzją dziekana z 1 lutego 2007 został mi przyznany urlop z przyczyn zdrowotnych. Który trwał od 1 października 2006 do 30 września 2007. Decyzja ta umożliwiła mi kontynuowanie gwałtownie przerwanych studiów, tylko nieco już innych. Ponownie studiowanie rozpoczynając w 2007 roku, na uczelniach wyższych obowiązywał już system boloński. Wprowadzono dwu stopniowość, która przyznam nie odpowiada mi zupełnie. Wyłamać się pragnę z trudnej alternatywy; pobieżne studiowanie – minuty każdej jednej wykorzystywanie.
Począwszy od pierwszego roku nauki angielskiego w szkole podstawowej, tj od 1997 roku uczęszczałem na dodatkowe z tego języka zajęcia. Przerwała je matura, i późniejszy wypadek. Na maturze zdawałem język angielski rozszerzony, podobnie zresztą jak Historię i WOS. W roku 2008 brałem udział w kursie konwersacyjnym w krakowskiej szkole Inter Lang & Text. Moja znajomość języka angielskiego pozwala mi myśleć o przystępowaniu w najbliższym czasie do egzaminu: Certificate in Advanced English.
Trudno jest mi wyrazić słowami jaką estymą darzę filozofię, sztukę umożliwiającą wnikliwą analizę zjawiska. Tylko ona umożliwi mi lepsze poznanie otaczającego mnie świata. - i wcale też nie ukrywam swoich osobistych nadziei z nią związanych. Śmiem oczekiwać, ze filozoficzne studia wykształcą we mnie krytyczną postawę. Analizowanie i stawianie tez, które łatwo w pisaniu wykorzystam. Otóż moim zamiarem jest świadome słów stawianie, znanie wartości słów
– i obrazów za nimi się kryjących. Dokonać tego nie jestem w stanie bez znajomości Sartre i Kanta.


edit: Widzę, że formatowanie w zupełności padło - no trudno...

poniedziałek, 22 czerwca 2009

0 komentarze

Pani Małgosia, prowadzący moją terapię logopeda istotną radę mi dała. Nie będę wcześniej kłamał nawet, że jej nie znałem. Z realizacją jednak wciąż czekam, sam już na co nie wiem.
Jako logopeda jest specjalistą od mowy, i do terapii celów powinem ją wykorzystwać jedynie. - a tak nie jest!
Na codzień pracuje nad fonacją właściwą, nie obce jej są z mówieniem związane problemy. To wszystko sprawia, że rozumie mnie doskonale! - zaznaczam, rozumienie nie jest wcale podyktowane przez moją przerzystą mowę. - nie - Ona zwyczajnie wiedzę posiada, w jakim kierunku moje krzywę dźwięki pujść mogą.

Właśnie z tych powodów bardzo lubię z nią rozmawiać, czy raczej niepokojące mnie zdarzenia z umysłu wyrzucać. - pełnowartościowym jest mi więc spowiednikiem. Jednakże; to nie jest tak, ze w celu myśli wylania tam chodzę. - nie jest tak, przynajmniej nie w przeważającej mierze. O mowy przecież chodzi terapię - Materiał zbieram starannie, uważnie jej artykulacyjnych rad słuchając. Teraz na moje nieszczęście, nie mam myśli wolnej bym rehabiltacji mowy mógł ją poswięcić. Tym bardziej, że ostatnio nawet sesję przed sobą ujrzałem. - nawet w jej trakcie jestem;p - Sytuacja ta zasadniczo nic nie zmienia w moich funkcjonowaniu ale problemem nie jest czas, jakkolwiek rozumiany. Muszę się czymś innym zająć, chociaż z drugiej strony... Odczułem nagłą potrzebę rozważenia swoich priorytetów. - i już wiem co zaraz uczynię! Za chwilke.

W pewneym stopniu zarzucam sobie, że moim terapeutycznym spotkaniom towarzyski chcę nadać. - może nie w zupełności. Nie! Ja już wiem, jestem przecież osobą towarzyską.
Chłopakiem rozmowę tak bardzo lubiącym, i podążając za charakterem swoim dyskursu charakter leczeniu chcę nadać.

...

niedziela, 21 czerwca 2009

Klepsydry odbicie

0 komentarze

[22 czerwiec 2009]

Złamane dźwięki
samotny żywot pędzą.
Słów malować
nie potrafią.

Bolą mnie
Wasze krzywe twarze!
Rozumienia braku
ponoszę klęskę.

Niewiele brakuje,
motyla skrzydeł cyklu.
Niemej emfazy
życia i gestu.

Oczy otwieram
czarne usuwając kurtyny.
Czucia dotykam
i duszę uwalniam.

Umysł oczyszczam.
Dantejskie burzę piekło,
(prze)mijanie doganiam
i zatrzymuje.

Wersja ostateczna, albo tak mi się zdaje przynajmniej. Eh, ostatnią strofę poprawić można

0 komentarze

Z tym wierszem dziwnie jest, nie potrafiłem o nim zapomnieć. - I jednocześnie nie byłem w stanie doszlifować go. Pisałem dziś przerobioną wersję, jednak zasadniczych różnić chyba nie ma. Rymów dodać mi się nie udało raczej. - wiem nie jest to łatwe zadanie z już zamkniętym tekstem jednak próbowałem. Zmiany niewielkie i powstał taki tekst:

21 czerwiec 2009
Złamane dźwięki
żywot pędza samotny.
Bez tworzenia
słów możliwości.

Bolą mnie
Wasze, wykrzywione twarze.
Rozumienia braku
klęskę ponoszę.

Niewiele brakuje,
motyla skrzydeł cyklu.
Niemej emfazy
życia gestu.

Otwieram oczy
czarne usuwając kurtyny.
Czucia dotykam
i myśl gonię.

Serce uwalniam.
Dantejskie burzę piekło,
mijanie doganiam.
Przez łzy się Śmieje

I najlepsze jest to, że pewnie nie jest to koniec prób...

sobota, 20 czerwca 2009

Last Poem

0 komentarze

Dziś parę godzin pracowałem nad poprzednim wierszem. Na nowo tekst napisałem. - pewnie i tak lepiej mógłbym ale;p powstała liryka całkiem mi się podoba. Problem mam ten podobnej natury jak zawse, jaki tytuł mu nadać? Chandr gezeza i remedium. Chandra - antidotum..? Ten ostatni podoba mi się

Chandra - Antidotum

Dźwięki złamane
samotny pędzą żywot.
Nie potrafią:
Słów tworzyć.

Bolą mnie
Wasze, wykrzywione twarze.
Braku rozumienia
ponoszę klęskę.

Niewiele brakuje
motyla skrzydeł uderzenia.
Niewidzialnego i niesłyszalnego
życia gestu!

Oczy otworzyć
czarne usunąć kurtyny.
Czucia dotknąć.
Myśl pochwycić!

Serce uwolnić
dantejskie zburzyć piekło.
Mijanie pochwycić
śmiechem wybuchnąć!

Patrzę na ten wiersz i nie wierzę, że to ja go napisałem! Zwłaszcza ostatnia strofa taka jest ode mnie inna. A tutaj no proszę:) Super!

czwartek, 18 czerwca 2009

Cisza Bolesna

0 komentarze

Słowa moje.
Wasze,
wykrzywione twarze.
Usta otwieram;
konsernacja nastaje!
Słowa rzeknę,
ich treści...
Nikt nie zroumie.
Milczenie pozotaje
i pozorów sztuka.
Niewidzialne gesty
z serca zrodzone.
Jednak...
Bez szans,
na ekspiacje.

Od długiego już czasu nie zapisałem żadnego wiersza, czy prozaicznej formy. Niespełniony się czułem, problemy wokół mnie narastały. - i wciąż to robią. A ja znajduje na taniec czas znajduje!

Kartki zapisane cz. 2

0 komentarze


niedziela, 14 czerwca 2009

Na kartce pisane

0 komentarze

Przeprowadzę pewien eksperyment, dla siebie samego oczywiście. Jeśli widok tego posta nie będzie zbyt żenujący. Wkleję pewnie następne.

W kolejności od dołu.