środa, 21 kwietnia 2010

2 artykuł do Patos; Dlaczego wciąż wierzymy?

Dlaczego (wciąż) wierzymy?

Kolejnej piosenki nie napiszę, do Boga już jej nie zaadresuję. Chwilkę temu zaledwie Bóg umarł, teraz pamięć o nim tylko pozostaje. Z naszej pamięci piękną i majestatyczną pocztówkę ułożyliśmy. Patrzymy na nią zawsze, kiedy pośród nierzeczywistych figur, głównie w naszej wyobraźni, rejs odbyć pragniemy. Nie obawiamy się dni i nocy czarów, w rzeczywistości do magicznej krainy podróż odbyć pragniemy. Wędrówkę, której nierozłącznym elementem jest życzeniowa postawa i pragnienie utopii.

Na Ziemi żyje blisko siedem miliardów ludzkich istnień, w tej liczbie ogromnej 95% deklaruje się jako osoby wierzące. Nieważne dla nich prawa i konieczności, zasady racjonalizujące ten umysłowy prąd. Wiara w większości przypadków jest dla nas projekcją (i odzwierciedleniem głęboko skrywanych pragnień). Z drugiej strony — równie dobrze wyrazem może być naszych lęków, nasze obawy w krzywym zwierciadle ogląda i maski im nakłada. Nieustannie zmienia rzeczywistość — dzisiaj i jutro.

Podążanie jasną ścieżką, która wyrazem jest tęsknoty za uporządkowanym i
zhierarchizowanym światem, naszą przed Rzeczywistością stanowi obronę. Czyżby nasze sądy, jak i świadomość własnej wszechwładzy, były dla nas bolesne? Byłoby to głównym powodem do przenoszenia odpowiedzialności na otaczający nas dzienny światek.

Poszukujemy drogi prowadzącej nas poprzez podstępne czernie codzienności. Religia w prosty sposób taką drogę nam wskazuje, nawet mapę wkłada do naszych rąk. Nie unośmy się honorem i przyjmijmy tę wskazówkę, ona z pewnością ku prawdzie drogę nam wskaże. Dla leniwych, którzy szukać jej nie mają ochoty, przyjęcie Religi jako dictum, z którym polemizować nie wolno, jest metodą. Pamiętajmy jednak, wiara nie oznacza uznawania (nie)istnienia Boga. Teistyczna postawa jest oczywiście niezbędnym elementem większości wyznań. Jednak wierząc,godzimy się uznawać cały rozległy świat Boskiej kreacji. Wierzymy równie gorąco w Boga, jak i we wszystko z nim związane.

Często słyszmy patetyczne deklaracje padającą z ust tłumu. My podobne zachowania promujemy, rzucając doniosłe WIERZĘ. Chwała im za to, jednakże tak naprawdę w co wierzę? W imię czego gotów jestem do niewyobrażalnych poświęceń? Uleganie wierzeniu po jego małej części niebywale ryzykowne, chwila, w której rezygnujemy z myślenia. Z rzeczy nieustannego na dwa razy zestawiania, z analizowania.

A jeśli bezwiednie podążam za głosem reszty tłumu? Zbiorowiskiem ludzi, które nie zawsze musi mieć rację? Mimo to tę społeczność przeplatają i łączą różnorodne więzi wzajemnej współzależności. Dające olbrzymią wręcz siłę. Nie bez przyczyny wyróżnione zostało takie pojęcie, jak psychologia tłumu. Wprawdzie używamy tego słowa, niewątpliwie silnie nacechowanego pejoratywnie, raczej niechętnie. Nikt z nas nie lubi przecież przyznawać, iż podejmowane przez niego decyzje, wykonywane czyny, nie są w pełni jego niezależnymi,indywidualnymi działaniami. A któż to indoktrynuje tłum? Któż ma taką władzę? A jeśli tłum w pełni niezależnie wybiera bycie indoktrynowanym? Nie tylko bezwarunkowo poddaje się sugestiom — sam ich poszukuje?

Wszelakie religie pewną tajemnice posiadają, doskonały środek stanowią w ucieczce od rzeczywistości. Wierzymy z powodów wcale nie wzniosłych, nie poszukujemy transcendentnych bytów. Odnajdujemy w naszych przekonaniach religijnych, wartościach moralnych i etycznych — ukojenie. Ucieczkę w jasny i przejrzysty świat, w którym dobro jest zawsze nagradzane, a zło piętnowane.

Mamy tendencje do postrzegania Boga jako plątaniny różnych wartości i doktryn.
Bogiem nazwiemy przeróżne nieznane nam czynności i obiekty. Przypiszemy to słowo do dowolnie nam odpowiadającego zjawiska. Nadamy preferowane przez nas znaczenie. Brak jest w dziedzinie tej ograniczeń, nie ma przeszkód w twórczej ontologii. Panteon bóstw jest już szczelnie wypełniony przez kolejne istoty. ZNAJDŹ W NIM MIEJSCE DLA NOWEGO BOGA?!Niewątpliwie silne to ślady animizmu, nadawania naturze kolejnych cech Boskości, od pradawnych już czasów przypisywaliśmy Jego element naturze. Wszechwystępująca, potężna,nieprzewidywalna — i niedająca się zrozumieć! Później pojawiła się postać Boga personalnego. W symbolach nie dostrzeżemy żadnej różnicy pomiędzy Bogiem panteistów (Bóg jest identyfikowany z całym światem) i człowiekopodobnym. Znaczenie tych symboli jest gruncie rzeczy podobne, personalny Bóg to głoszony wszem wobec symbol/przedstawiciel całego świata.

W dawnych czasach wykonywano pewien zabieg w celu przybliżenia nam tego bytu.
Starano się uczynić Boga istotą bliższą, bliższą i realniejszą zwykłym śmiertelnikom. Najłatwiej uczynić to, nadając temu bytowi ludzki charakter. Kolejne atrybuty człowieka, antropomorfizm bliżej lub dalej posunięty. Kij ten ma dwa końce, większości ludzi zwyczajnie łatwiej jest uwierzyć w osobowego Boga. Istnieją jeszcze pozostali, dla których obraz Boga do nich podobnego jest nie tylko obcy. Oni zwyczajnie twierdzą, że to za duże uproszczenie, wręcz herezja. A upraszczać Boga?

Zapisano święte słowa zakazów, nie wolno nazywać Boga. Nie wolno sporządzać jego podobizn. Nie wolno o nim ani mówić, ani nawet myśleć. Nie wolno porównywać
nieporównywalnego. Nie wolno wątpić! A przecież nie kto inny, jak Bóg obdarzył nas umysłami zdolnymi do abstrakcyjnego myślenia. Zatem pozwolił nam myśleć o czymkolwiek zechcemy. Wykopał sobie grób, do którego naszym milczeniem go pochowaliśmy.
Krzysztof Andrzej Kluza
3

0 komentarze: