I pogrążam się w nic - nie - robieniu, tzn mam tutaj na myśli układanie tej lirycznej grafomani. To, że ma ona postać wiersza bez znaczenia jest. Liryką mogę przecież wyrzeźbić góry potężne, mogę... Tylko najpierw należy zmienić łopatę na dłuto, no chyba, że ja te góry pod ziemią dostrzegam. Nie takiego skrzywienia nie mam, chociaż;p jeśli pomyślał bym chwilkę... Nie, topos to skupienia myśli nie warty.
W obecnym czasie najgorsze jest moje samopoczucie, to dantejskie rozbicie wewnętrzne. Ale nie, nie przesadzajmy. Z metafizycznymi, piekielnymi bytami zrobiłem sobie przerwę - a raczej, to one ją uczyniły. O ile można normalność nazywać przerwą.... Tak i co wiecej, boli mnie ta przerwa. Nie lubie robić sobie przerw w mysleniu, a właśnie takie działania teraz podejmuję.
Nie!
To wydarza się,
...Nie!
A ja końca pragnę,
od złych obrazów uwolnienia,
one - złe, odejść nie chcą,
żyć z nimi muszę,
jakie życie? Po imieniu rzeczy nazywaj,
na los w beznadzeji skazany,
czasu trwanie, nie przeżywanie
Proza - poprawka - dobrze napisana proza, trudniejsza jest o wiele od lirycznej zabawy.
To nic, że te kawałki napisane są fatalnie. To nic, że przed samym sobą wstydzę się je na blogu umieścić. Ekspresja - spowiedź - ekspiacja to ich jedyny cel.
Może nawet mozliwy do zrealizowania...
poniedziałek, 23 lutego 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz