środa, 28 listopada 2007

0 komentarze

"No one knows what it's like
To be the bad man
To be the sad man
Behind blue eyes''

"No one knows what it's like
To feel these feelings
Like I do, ..."

Za bardzo znany tekst, dla większości to tylko fragment. I takąż samą rczeczą był kiedyś dla mnie. Teraz już nie jest taki nierealny.
Zbyt odczuwam jego działanie...

Eh, skoro nie wie nikt. To kto może mi pomóc*/wesprzeć?
Właśnie o to chodzi, że nikt. I ja już zrozumienia nie szukam.
Czasami bywa, że normalnej rozmowy.

Jak to jest? Raz słowa znaczą dla mnie ogromnie dużo, każdy przecinek kropka itp.
Innym razem, nie znaczą prawie nic. (Może lepiej wyjaśnie)
One oczywiście są, potrwają chwile w mojej głowie i znikają.
Bywa, że powracają...

wtorek, 27 listopada 2007

Would you dare to look into my eyes?

0 komentarze

...tja, sam nie przyglądam się im w lustrze. Za każdym, tak każdym razem. Widzę coś odległego i...
Nie-tego się nie da opisać.

Powinnienem pościągać wszystkie lustra w domu?
Nie, ja wole nie patrzeć...

poniedziałek, 26 listopada 2007

Verification. Would I or I wouldn't

0 komentarze

Nie szkoda mi czasu, już wystarczającą ilość go zmarnowałem...Zedytuje później.

sobota, 24 listopada 2007

0 komentarze

Nie mogę z jakiegoś powodu zedytować tamtego posta. Ze zdjęciami.

Ładnie się piszę, wszystko. A tekstu nie widać. Wcześniej niby się wysyłał, Nic mogę zawsze napisać w nowym poscie.

Gdyby ktoś nie zauważył, zdjęcia można powiększyć klikając w nie.

A tutaj nie-wysłany tekst: (Nie chcę mi się go zmieniać. Jesr on teochę...)

Naoisałem trochę pod zdjęciami. Taka notka, w końcu już nie wcześnie.
Tego tekstu nie ma, nie wiem nawet czy ten się wyśle.

Napiszę krótko jaka myśl zawarta była w tamtym tekście.

Jak widzicie na zdjęciach...W pokoju jest ##. Czy mówiąc inaczej, kulturalniej. NIeporządek.

A miałem posprzątać i posprzątałem. Dużo wcześniej, później zacząłem wszystko przekładać. Przygoowania do nauki itp.

Na zdjęciach rzeczywiście wygląda to..."niezbyt ładnie".

0 komentarze


Budzenie się ze snu

0 komentarze

Bardzo nieprzyjemne to dla mnie moment. I właśnie dlatego wolę nie-spać:)
Dziś podobnie było, położyłem się chyba rano spać. (o ile pamiętam ok 10)
Pierwszy taki wypoczynek od bardzo dawna. A twierdziłem i kto wie czy jeszcze nie twierdzę, że snu nie potrzebuje aż tyle.
No racja, osiem może dziewieć godzin snu na parę dni...NIe za dużo.
Tylko pozostaję pytanie: Może mam się zmuszać do spania.
Którego to tak niecierpię, wtedy spałem miesiąc. A swiadomość odzyskałem po następnych dwóch. A taam, nie lubię do tego wracać. Prawdę mówiąc, sam nie wiem dlaczego.

Może: To było dla mnie trudne już wtedy, nie mam ochoty tego ciężaru sobie przypominać

Teraz wiem co mam, i jak bardzo nie chcę tego stracić. (mam na myśli na prawdę rzeczy podstawowe dla każdego z nas)

Blah:) Teraz już jest dobrze. Można by się doszukiwać jakichś "prawie" zawsze.
Często to robię, gdy jednak porównam to co było na początku roku. Do dziś.:P

I jak tu nie być optymistą.

Jescze powróce na chwilę do tego spania. A raczej do budzenia się w nowej rzeczywistości. Niedawno stwierdziłem, że ja nie potrzebuję normalne ilości snu.
(Oj, bardzo potrzebuję. Tego może nie widać ale Tak. NIe myślę po prostu o tym)
Nie będę pisał, że śpie mało. NIe teraz poczekajmy z tym parę miesięcy.
Czy to się utrzyma. Osobiście wątpie.

czwartek, 22 listopada 2007

Promyk światła świecący w mroku "życia"

0 komentarze

Blah...

Nie lubię nawet o tym myśleć, przypominać sobie tą odribinkę którą pamiętam.
A przecież tylu rzeczy nie wiem, nie zdaje sobię z nich sprawy...

Raz na jakiś czas, duży czas...Myślę sobie, chociaż staram się wyrzucić to z umysłu.
Myslę:
Jestem strasznie zły, za to co się wydarzyło tamtego października. Gdyby nie to...
(jasne...)
A mogło być dużo gorzej, -tak twierdzą lekarze...
-Wypadek śmiertleny.
-Tetraplegia (nie ma się władzy ani nad nogami ani...nad rękami)

Tak na szczęście nie jest.
I nie chcę już słuchac, iż było naprawdę tego blisko...

Często narzekam, jak to jest mi trudno. I tym podobne.
Prawda jest taka, że wcalę nie jest.
A że mam jakieś niedogodności, cóż większość ludzi je ma. Nie wiem czy większe czy mniejsze, ma. To nieważne, może i nawet większe. Co za różnica?

Zaczynałem to pisać, będąc jeszcze silnym w swoim postanowieniu. Teraz już nie jestem.

Nie powinienem tego pisać na blogu.
Ale tak może będzię lepiej, nigdy więcej biadolenia etc?
Sam w to nie wierzę.

Robię/mówię to ponieważ to choć trochę mi pomaga.
A to jest mój blog, moge być tu egocentrykiem.

to Rise Up or to Perish
the question of my exstence

wtorek, 20 listopada 2007

Am Dreaming about stars and falling into hard ground of reality, right now

0 komentarze

sobota, 17 listopada 2007

0 komentarze

Nie zamierzam po raz kolejny tu narzekać. To mi nic nie da, nie poczuję się już lepiej. Już mi takie użalanie nie pomoże. Zwłaszcza, iż nie czuje potrzeby wyrzucenia z siebie niczego. Na zewnątrz, pokazania...
Nie.

Ostatnio P. zauważyła, że się nad sobą zbytnio użalam.
Przecież inni także mają problemy, nie wiem czy mniejsze czy większe. Są.
Tylko pozwólcie, że zadam Wam(czytelnikom) pytanie.

-Jesteś pewna/y, że ja jestem w takiej samej sytuacji jak inni?
Problemy mojego wieku?
Mojego miejsca w życiu, tego co teraz robię?
Sposób w jaki widzę otoczenie oraz jakim ono mnie widzi.
etc (nie chcę mi się myśleć nad kolejnymi rzeczami)

To czasami trochę boli, lecz Nie.

Każda rzecz, czynność wymaga ode mnie bardzo dużego zaangażowania.
Pracy o ileś tam więcej, niż dawniej.
Czasami to przeraża, tylko gdy się o tym myśli.

Np.
W tym roku zmienili forme studiów. Studia 5-letnie, na które w tamtym roku się dostałem. Zmienili na...3+2.    Podobno UE tego zażądała, a oni się musieli oczywiście zgodzić. Niby było by ok. Gdy podszedłem do dr, aby zapytać czy moja lista książek z tamtego roku bardzo się różni. Dr odpowiedział -dodane są tylko 2książki...
:P I didnt say a word.

A walić nie będę pisał więcej. Ostatnio nie chciałęm, teraz jeszcze bardziej nie chce.

poniedziałek, 12 listopada 2007

gg SUCKS

0 komentarze

Ostatnio eksperymentuje trochę z komunikatorami, AQQ ma przejść na jabbera. Sądze, że nie bez przyczyny. To jest (teraz wiem) bardzo dobry protokół.

W związku z tym "testami", zauważyłem pewną cechę protokołu gg. Myślałem, że to wynika tylko z takich przyczyn jak: Używanie przeze mnie eksperymentalnego komunikatora (co z tego, że w międzyczasie było PSI. Pidgn trochę Miranda IM). Braku wiedzy jak wszustko ustawić...itp

Dziś szukam, za dużo powiedziane. Wpisałem tylko w google...
Odpowiedzi -co robie źle. Jaki komunikator zapewnia długotrwałą, stabilną eksploatacje.

I co znajduje przypadkiem? Jako pierwszy wynik wyszukania?

Link prowadzący do forum,ludzie mają takie same problemy jak ja.
Wymieniają liczne komunikatory i sieci zastepcze...
Przy wszystkich postach notka: Ludzie uciekajcie z gg

No vhyba, że ktoś jest masohistą. I nie przeszkadza mu ciągłe zrwanie połączenia, niemożliwość połącznia w ogóle.

Tylko jak przekonać ludzi aby porzucili coś co znają i wybrali nieznanę.
(Przypomniał mi się z tym związany cytat)
"Znane piekło, nieznane niebo"
Może bardzo polularny, aż za. Prawdziwy jednak.

Są ludzie którzy lubią zmiany, ja do nich nie należe.

Rozwijając tą myśl...
Trudno jest mi się pogodzić z nową rzeczywistością. (Po wypadku)
Z tym, że czegoś zrobić nie mogę, niepowininem itp...
Kolejny aspekt to nauka, niby nie potrzebuje na nią więcej czasu. Choć kto wie? Psycholog p Magda twierdziła, że dobrze przyswajam wiedzę. Z tym nie powinno być problemów.
Wspomniała też, o dłuższym częstszym przysiadywaniu nad książką. I teraz myślę, że jej wcalę nie chodziło o to powyższe (aby zapamiętać).
Tylko o "oduczenie się od uczenia".
Racja, ogromny jest przeskok w przejściu z LO na Studia.
Dla mnie mam wrażenie, jeszcze większy. Eh

...Marnując czas

Edit on the 15th.

Nie wieże -nikt nie ma konta jabberowego? Oczywiście z osób które chcą mi go dać...
Dziwne...Wszędzie to gg...
Fajnie można edytować:) Tylko mi się teraz nie chcę tego wszystkiego czytać:P

sobota, 10 listopada 2007

I decided & realised What has to be Done

0 komentarze

Inna sprawą jest zdecydować a inną to zrobić.
Tja nie będzię źle (Ihope).

<><><>

Świetnie rozumiem, że czas to pojęcie względne. (pozdrowienia dla Einstaina).
Jest i go nie ma, wydłuża się tylko po to aby nagle zakończyć.
Hm.
Ja go nie lubię, nie znoszę.Dlaczego on musi także mnie dotyczyć?
Czwarty wymiar? Nie można od tego uciec? Prawda, nie można -przynajmniej pozostając żywym.
Przypomina mi się wers piosenki, chyba The Offspringa (tak ich)
-niektóre piosenki im wyszły, niktóre.
"Time, time, prozak could make it better"
Nie zgadzam się z tym do końca. Z pewnością ciekawiej...Czy lepiej?

Ja cholera coś muszę zrobić z tą organizacją dnia.
Budzę się, podkreślam "budzę". Około godziny 8pm, 9pm.
Wcześnie jak...
A wcześniej? Wcześniej obijam się po pokoju. Robie rozmaite rzeczy. Oczywiście nie te które powinienem.

Nie bez przyczyny widzę w sobie nietoperza...Poluje nocami:P

A w dzień, czemu tego nie robić wtedy?
Ponieważ wtedy, jak typowy nietoperz śpie:)
I nie ważne, czy wtedy z kimś rozmawiam, czytam, piszę etc...
Śpie...

To jeżeli składać fakty w ten sposób, na brak snu nie mogę narzekać.
Tja, nieważne. Może tak jak to robią nietoperzę, teraz polatam? :p
Jest po 12, więc już można. Tylko gdzie? Z kim/do kogo?
Spokojnie minie jeszcze parę miesięcy, to się zmieni. Tzn będę już znał ludzi.:)
A wtedy...:P

<>
Coś widzę humor mi się poprawia nocami, tyle emotów. NIe pamiętam czy blog je obsługuję -nieważne.
Ja wiem, że tam są.
<>
Wkleje parę fajnych wersów tekstu...-dla mnie fajnych!
(nie tych wersów jest dużo, lepiej cały tekst)

Into the Unknown
Avantasia

[Anna]

Heading for another life
In a new world far away
Why not me, oh Lord
Why did Vandroiy have to die, why

[Gabriel]
Dreamers come and go
But a dream's forever
Freedom for all minds
Let us go together
Neverending ways
Got to roam forever
Always carry on

Walking down a misty road into the unknown
Heavy winds may blow into our faces
You can't kill the dream in killing the dreamer
Can't tear it down
Someone carry on

Dreamers come and go
But a dream's forever
Freedom for all minds
Let us go together
Neverending ways
Got to roam forever
Always carry on

I've seen dreamers come and go

Wysłałem to na serwer, jak ktoś chce to niech ściąga (przez 7dni?)
http://www.sendspace.com/file/3mms56

Zauważyłem, coś podobają mi się niemal wszystkie teksty, wiersze. Zawierające słowo "dream". Tłumacząc na polski, trochę traci to tą "fajność"

Dobra koniec...

Czekając na przebudzenie

1 komentarze

Jest tak strasznie na dorze, wieje, pada śnieg. I w ogólę nie fajnie...
Bardzo lubię patrzyć na śnieg, tylko...Że za okna, wtedy jest mi ciepło i "miło". Zima nie kojarzy mi się z mrozem, przeciwnie -z ciepłem.

W akademiku pod względem ogrzewania, nie jest źle. Sezon grzewczy prawdopodobnie trwa. Choć prawdę mówiąc w pokoju bywa...czasem rzeźko (bo nie chłodno).

Dziś na chwile wyszedłem na miasto, i...Zastała mnie akurat mała zamieć śnieżna. Na tym dworze długo nie byłem, a wróciłem. Cały zziebnięty i mokry...
A tam, bardziej denerwuje mnie to, że pochodziłem po małej ilości sklepów. Zakupy niby częściowo zrobiłem. A więc tak źle nie jest.

Inna sprawa, My life is changing I cannot recall...

Mógłbym napisać tylko tyle...Zmienia się i to bardzo. Początek zmian nastąpił już dawno temu. Myślę, że jeszcze na długi czas przed wypadkiem.
Wypadek jeszcze pogłebił te zmiany, uwidocznił je.
Te zmiany mi się nie podobają, cóż jednak mam zrobić?
Zatrzeć je to duże wyzwanie, najgorszę -nie tylko moje wyzwanie. Nie chcę tak żyć, czując nie-rozwiązaną sprawę. Która o ironio, ja twierdzę, że umarła. Inni mówią, że nie. To ponoć trwa dłuźej...Ja usilnie twierdzę, że to już koniec.

we'll see...

#

Poczytam dziś tego szajsu. (Nie, niezwykle ciekawej książki:P)
A swoją drogą ciekawe, zbierać cały dzień siły do(dopiero) nocnego czytania.
Nic, wtedy to rozumiem i w miare dobrze (znów mam taką nadzieje) przyswajam.

Dopiero źle, a nawet fatalnie będzię gdy się okaże. Że nie do końca, nie tak się okazać nie może. Za wiele razy to sprawdzałęm:)

wtorek, 6 listopada 2007

0 komentarze

Kurcze coś zauważyłem. U siebie oczywiście...

1
Narzekam często, na złą organizacje czasu. Wszystko odkładam na później, na potem.
W efekcie czego, większość moich zadań robie w nocy.
-Nie wyspanie się.

Dziś zauważyłęm, że robie to trochę celowo. Ja z jakiejś przyczyny, wolę poświęcać nocny czas na nauke, inne ważne zajęcia. Wtedy mi jakoś szybciej to idzie. Może to presja? Jutro już blisko, a tu tyle jeszcze przede mną. Może...
[Teraz pewnie uznacie, że pisząc to marnotrawie mój cenny nocny czas. :) Noce są długie, spokojnie zdąże ze wszystkim]

Na niedawno zaproponowaną rade, "wstawaj wcześniej i się ucz". Zdanie wielu osób.
Kiedy mi dobrze z moim dotychczasowym planem działania.
Zmiana trybu życia, trwała by długo. Na takie czasochłonne zadanie nie mogę sobie pozwolić i ja zwyczajnie nie chcę tego zmieniać.

Teraz jest dobrze, przecież >sleep is useless :P
Tak muszę i przede wszystkim chce, w to wierzyć...Dobra nie mogę pozwolić by ten cenny nocny czas się zmarnował.

0 komentarze

Hm myślałem o tym kiedyś, i nawet postanowiłem coś...
To nie przynosi aż tak dużej korzyści. Wszystkie straty się wyrównują w ciągu nastepnego dnia. Po co więc? Tylko dlatego, że wczoraj czułem się lepiej po prostu wiedząc -nie marnotrawie tak czasu?

Tak jeden dzień, prawie wykorzystany...Tylko, że dwa stracone...
Nic...

Nie będe sobie obiecywał, że to był ostatni taki dzień. Za wiele takich obietnic, złożyłem już do tej pory. Nie ma potrzeby składać kolejnej, najpierw należy ditrzymać starych...

poniedziałek, 5 listopada 2007

#?

0 komentarze

Tak, jest nadranem. Właściwie już bliżej (dużo) ranka...Robie sobie przerwę, a co? Czemu nie:D

Jest jeden duży plus w dzisiejszym dniu. Czytając "Dzieje Grecji" Hamonda. Coś zauważyłem: Nudzi mnie to mniej niż zawsze. Już nie patrze co chwila na strony, czy już przeczytałem chociaż zbliżoną liczbe do zamierzonej.
A tak dla informacji, to mi się nie śniło (że nawet czytałem) :P

Godzina niby już późna, ale co tam.
Do pracy przecież nie ide.
A studia...
I masz, o 8 mam początek zajęć. Zignorować? Po prostu olać?
Nie no, chociaż raz na ile trzeba się stawić.

I masz przpomniałem sobie. Łacina...
Spoko, się zrobi...Kiedyś...Nie no poważnie musze, Kaśka wspominała. U niej na roku, przez łacine wyleciało parę osób. A taki szczegół, iż na AP nie wywalają tak dużo (tylko jednostki). NIe ułatwia.

Przecież tą jenostką, tym jeynym mogę być ja. I to jest powód, abu zrobić wszystko by nie być tym "wybranym".

<>

Dziś/wczoraj miałem wizytę w niepublicznym zakładzie opieki zdrowotnej...
bla bla
W Stegmamedzie, dziś miałem...pisać tu? To niby standardowa procedura w tamtym miejscu. Nie napisze jednak...Jeszcze ktoś by to źle zrozumiał.
(ciekawe kto? Mało kto, jeśi w ogólę ktoś to czyta)

Dla poinformowanych, Ładna Pani okazała się niezbyt...powiedzmy zainteresowana.
A ta której się obawiałem, wywarła na mnie dobre wrażenie. A może taki zawód?

Chciała mi coś przepisać, powiedziała: Zapisze CI słabe leki.
Nie zgodziłem się. Zapytałem o skutki uboczne (każdy le jakieś ma). Odpowiedziała, że niezauważalne. Bądź ich nie ma...

Jasne...

Podziękowałem i to było zakończenie tego wątku.
Pani nie była zadowolona,  druga pani także nie.

A może rzeczywiście, tak jak mówiła mama. One zarabiają na wystawianiu recept?
Trudno...Poszukają sobie innego pacienta.

...Zdania, słowa, Literki

niedziela, 4 listopada 2007

Pozytywny "Blah"

0 komentarze

Wrociłem z już z domu.

Było nawet "całkiem" miło. Nie podołał bym w prawdzie zadaniu wypisania wszystkich plusów i wad. Z prostej przyczyny.

Ja jestem taką dziwną osobą, która nie pamięta "szarych" elementów.
Nawet te złe wspomnienia, z biegiem czasu zyskują. Zmieniają znaczenie w moich oczach. Oczywiście wciąż są nie miłę, wywołują negatywne uczucia. Z czasem, z czasem jednak zmieniają swój charakter. Sam dodaje pretekst, tłumacze osoby/wydarzenia.
I bywa tylko, że jeszcze bardziej winie samego siebie. Tja...
>Że nie zrobiłem czegoś, że powinienem był się inaczej zachować, sam do tego doprowadziłem itp.

To podobno dobra cecha, dlatego nie będe starał się jej pozbyć. Zresztą pozbycie się czegokolwiek graniczy dla mnie z cudem.

<>

Kaśka, moja siostra, parę dni temu zapytała co robie.
Ja: Czytam
Ona: O czym
Ja: Wyjaśniłem...
Ona: A wiesz coś z tego?
Ja: Trochę wiem, robie notatki. Zawsze moge je przeczytać
Ona: ...(niedowierzenie) a ile godzin dziennie czytasz?
Ja: NIedużo, późno zaczynam
Ona: To jaki jest w tym sens? Zaczniesz późno to mało się nauczysz
Ja: Nieprawda...
Ona:..

A co jeśli miała rację?

W końcu sama studiowała to wie...A może nie wie:P
Tak na pewno się myli! (I hope)

Czytałem przecież, w tej książce "Pamięć doskonała w 10? dni"
Gdy jesteś już senna/y. NIe znaczy to, że nie zapamiętujesz. Uczysz się tak samo efektywnie jak wcześniej.
Później jest wspomniane o zjawisku przeuczenia (to mi nie grozi).
O tym, że to bardzo korzystne.

Ah, żeby tak śiąść i pare godzin non-stop...
Blah, (teraz ten negatywny)

I chyba nie wspomniałem czym mnie podbudowała. Powiedziała: Czytanie książek to nie wszystko, robienie Swoich notatek też nie. NIkt nie zrobi ich dostatecznie dobrze.

Wspomniała historyjke z jednego z wykładów.
Siedziały w ławce w trójke. Ona i dwie koleżanki.
To nie było na pierwszym roku, wszystie osoby miały doświadczenie w notowaniu.

Po wykładzie, każda z nich miała zapisane coś innego.

Fajnie.

A ja się łudze, że wszystko zdąże. Przecież dyktafon podkreśla to, że nie moge (zdążyć) napisać.
Dobrze, że dziś kupiłem ten dyktafon. A zapytać dr, to już pryszcz.
Zawsze przecież moge powiezieć im prawde, jakby jej nie znali.
Prawde-podczas wypadku miałem min poważnie złamane przedramie.

Czas...


Dlatego jeszcze raz doradziła dyktafon, który to dziś kupiłem.

sobota, 3 listopada 2007

0 komentarze

Wspaniale.

Myśle tu o telefonie, moim. Mam w Oragnge Nowy Mix 25z. Na firme...

Nie rozumiem, 25z to dużo...Nie przeszkodziło mi to 2 razy doładowywać fona kartą.
No bez przesady, ja aż tyle nie dzwonie...Tylko sms, rzadka rozmowa.
A fakt, że w jednym esie się nie wyrabiam (w końcu ok 160 znaków to mało).
Nie chce kończyć myśli, dlatego też. Wysyłam ich pare...

Może i powinienem wysyłać esy z neta. Dodawać podpis...Nie lubie tej metody, lecz może jest optymalna.

Nie chce się wierzyć...Tak szybko wyczerpała się karta? Znów?

Tata dzwonił, czy też rozmawiał na żywo z konsultuntami Orange. Doradzili kupno dodatkowego telefonu z kartą POP. Fajnie, tylko drugi telefon -to inny numer.
A ja numeru nie chce zmieniać...

Ostatnio myślałem o tej nowej sieci PLAY.
Oferty mają tam bardzo dobre. Nie wiem co prawda, jak jest z zachowaniem numeru.
Standardowo płaci się 100z? 50z u jednego operatora i 50z u drugiego.

Tylko to nie jest takie proste, rodzice mają jakieś udogodnienia dotyczące sieci ORANGE. Niechętnie myślą o zamianie sieci.

Ale może rzeczywiście, starać się wysyłać esy z neta. Jeśli to możliwe.

piątek, 2 listopada 2007

Sleep is Useless

0 komentarze

Zbyt wiele razy powtarzam to zdanie. Stało się to moim motywem przewodnim, koniecznym.

Zdanie to pochodzi z książki -Nancy Kress (cykl Bezsenni).
Ja nie lubię sf, jenak te książki są jakby inne. Wyłamują się z gatunku, opowiadają o rzeczach nam bliskich. A wszystko to w naprawde niedalekiej przyszłości.
   Pierwsza bezsenna/ny powstaje w wyniku manipulacji genetycznej.
(Jak dużo o tym teraz słyszymy. Prawda?)
Sen przynajmniej w książce, okazuje się złem koniecznym.
Dlatego bezsenni, nie potrzebujący snu. Żyją znacznie dłużej i efektywniej.
Zastanówmy się chwile, skoro nasza inteligencja w dużej mierze bazuje na otoczeniu/środowisku. To ile moglibyśmy osiągnąć, mając na wszystko o 30%(około) więcej czasu...

Wiem, to tylko książka...Za wiele razy oddaje się marzeniu.

<><><>

Zastanawiam się, gdzie? Kiedy? Z czego? U kogo?
Szukać motywacji, to jest naprawde bardzo irytujące. Przecież wiem po co to robie. Znam cel, niezbyt daleki.
Coś mi ...zawsze przeszkadza. Co takiego?
Niepotrzeba naprawde jakiejś wymyślnej rzeczy. Eh...