niedziela, 4 listopada 2007

Pozytywny "Blah"

Wrociłem z już z domu.

Było nawet "całkiem" miło. Nie podołał bym w prawdzie zadaniu wypisania wszystkich plusów i wad. Z prostej przyczyny.

Ja jestem taką dziwną osobą, która nie pamięta "szarych" elementów.
Nawet te złe wspomnienia, z biegiem czasu zyskują. Zmieniają znaczenie w moich oczach. Oczywiście wciąż są nie miłę, wywołują negatywne uczucia. Z czasem, z czasem jednak zmieniają swój charakter. Sam dodaje pretekst, tłumacze osoby/wydarzenia.
I bywa tylko, że jeszcze bardziej winie samego siebie. Tja...
>Że nie zrobiłem czegoś, że powinienem był się inaczej zachować, sam do tego doprowadziłem itp.

To podobno dobra cecha, dlatego nie będe starał się jej pozbyć. Zresztą pozbycie się czegokolwiek graniczy dla mnie z cudem.

<>

Kaśka, moja siostra, parę dni temu zapytała co robie.
Ja: Czytam
Ona: O czym
Ja: Wyjaśniłem...
Ona: A wiesz coś z tego?
Ja: Trochę wiem, robie notatki. Zawsze moge je przeczytać
Ona: ...(niedowierzenie) a ile godzin dziennie czytasz?
Ja: NIedużo, późno zaczynam
Ona: To jaki jest w tym sens? Zaczniesz późno to mało się nauczysz
Ja: Nieprawda...
Ona:..

A co jeśli miała rację?

W końcu sama studiowała to wie...A może nie wie:P
Tak na pewno się myli! (I hope)

Czytałem przecież, w tej książce "Pamięć doskonała w 10? dni"
Gdy jesteś już senna/y. NIe znaczy to, że nie zapamiętujesz. Uczysz się tak samo efektywnie jak wcześniej.
Później jest wspomniane o zjawisku przeuczenia (to mi nie grozi).
O tym, że to bardzo korzystne.

Ah, żeby tak śiąść i pare godzin non-stop...
Blah, (teraz ten negatywny)

I chyba nie wspomniałem czym mnie podbudowała. Powiedziała: Czytanie książek to nie wszystko, robienie Swoich notatek też nie. NIkt nie zrobi ich dostatecznie dobrze.

Wspomniała historyjke z jednego z wykładów.
Siedziały w ławce w trójke. Ona i dwie koleżanki.
To nie było na pierwszym roku, wszystie osoby miały doświadczenie w notowaniu.

Po wykładzie, każda z nich miała zapisane coś innego.

Fajnie.

A ja się łudze, że wszystko zdąże. Przecież dyktafon podkreśla to, że nie moge (zdążyć) napisać.
Dobrze, że dziś kupiłem ten dyktafon. A zapytać dr, to już pryszcz.
Zawsze przecież moge powiezieć im prawde, jakby jej nie znali.
Prawde-podczas wypadku miałem min poważnie złamane przedramie.

Czas...


Dlatego jeszcze raz doradziła dyktafon, który to dziś kupiłem.

0 komentarze: