czwartek, 22 listopada 2007

Promyk światła świecący w mroku "życia"

Blah...

Nie lubię nawet o tym myśleć, przypominać sobie tą odribinkę którą pamiętam.
A przecież tylu rzeczy nie wiem, nie zdaje sobię z nich sprawy...

Raz na jakiś czas, duży czas...Myślę sobie, chociaż staram się wyrzucić to z umysłu.
Myslę:
Jestem strasznie zły, za to co się wydarzyło tamtego października. Gdyby nie to...
(jasne...)
A mogło być dużo gorzej, -tak twierdzą lekarze...
-Wypadek śmiertleny.
-Tetraplegia (nie ma się władzy ani nad nogami ani...nad rękami)

Tak na szczęście nie jest.
I nie chcę już słuchac, iż było naprawdę tego blisko...

Często narzekam, jak to jest mi trudno. I tym podobne.
Prawda jest taka, że wcalę nie jest.
A że mam jakieś niedogodności, cóż większość ludzi je ma. Nie wiem czy większe czy mniejsze, ma. To nieważne, może i nawet większe. Co za różnica?

Zaczynałem to pisać, będąc jeszcze silnym w swoim postanowieniu. Teraz już nie jestem.

Nie powinienem tego pisać na blogu.
Ale tak może będzię lepiej, nigdy więcej biadolenia etc?
Sam w to nie wierzę.

Robię/mówię to ponieważ to choć trochę mi pomaga.
A to jest mój blog, moge być tu egocentrykiem.

to Rise Up or to Perish
the question of my exstence

0 komentarze: