Nie zamierzam po raz kolejny tu narzekać. To mi nic nie da, nie poczuję się już lepiej. Już mi takie użalanie nie pomoże. Zwłaszcza, iż nie czuje potrzeby wyrzucenia z siebie niczego. Na zewnątrz, pokazania...
Nie.
Ostatnio P. zauważyła, że się nad sobą zbytnio użalam.
Przecież inni także mają problemy, nie wiem czy mniejsze czy większe. Są.
Tylko pozwólcie, że zadam Wam(czytelnikom) pytanie.
-Jesteś pewna/y, że ja jestem w takiej samej sytuacji jak inni?
Problemy mojego wieku?
Mojego miejsca w życiu, tego co teraz robię?
Sposób w jaki widzę otoczenie oraz jakim ono mnie widzi.
etc (nie chcę mi się myśleć nad kolejnymi rzeczami)
To czasami trochę boli, lecz Nie.
Każda rzecz, czynność wymaga ode mnie bardzo dużego zaangażowania.
Pracy o ileś tam więcej, niż dawniej.
Czasami to przeraża, tylko gdy się o tym myśli.
Np.
W tym roku zmienili forme studiów. Studia 5-letnie, na które w tamtym roku się dostałem. Zmienili na...3+2. Podobno UE tego zażądała, a oni się musieli oczywiście zgodzić. Niby było by ok. Gdy podszedłem do dr, aby zapytać czy moja lista książek z tamtego roku bardzo się różni. Dr odpowiedział -dodane są tylko 2książki...
:P I didnt say a word.
A walić nie będę pisał więcej. Ostatnio nie chciałęm, teraz jeszcze bardziej nie chce.
sobota, 17 listopada 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz