poniedziałek, 15 października 2007

Jestem zły na siebie...

Z powodów takich jak zawszę, czyt. mało robię...Smutne...

A swoją drogą, dziwnie szybko pzechodzi mi zapał so zrobienia czegoś. Patrzę, myślę: Muszę to zrobić, na wczoraj to powiniem zrobić. A za parę godzin to mija...
Samo z siebię. I nie skutkuję nic, żadna motywacja. Opisze krótko jeden sposób -metoda autosugesti. Polegająca np na rozwieszaniu wszędzie kartek
"zrobię to, przecież mogę i potrafię"...

Metoda może i dobra, jednak nie w moim przypadku. Puki karki wisiały na szafię, stwarzały coś jakby motywację. Aż klej na nich zestarzał się (etc). Karki odpadły- wyrzuciłem je do kosza...

Te wszystkie metody, może i są skuteczne...Może, tylko że nie dla mnie...

Mój podstawowy problem polega na "chceniu". Narazie to uczucię bardzo się wacha, węsruję od wzlotów do bolesnych upadków...

Czy naprawdę wszystko zależy ode mnie?
Jeśli bodźcę zewnętrzne nie działają, to chyba tylko ode mnie...
Źle...

Muszę znajść w sobię jakieś inne źródło. W sobie, to musi być motywacja wewnętrzna.
Narazię tylko chcę, nie przemawiają za tym żadnę argumenty...

Czy to już? Czy to wreszcię koniec?
(chciałbym aby to było takie prostę)

0 komentarze: