wtorek, 16 października 2007

Właściwie nie powinienem dziś tu pisać...

Mam ważniejszę spraw, trudno i tak muszę czekać aż mi się ułożą w głowie.
Za każdym razem, po takich dniach na uczelni. Zasanawiam się, czy nie lepiej było by jeszcze spać. (W końcu ludzie byli w śpiączce nawet przez kilkunastoletni okres czasu)

Obudzić się i wystraszyć rzeczywistością?
Może to i lepsze od trwania w niewiedzy...

Tylko, że wtedy nic nas nie obchodzi. Problemy doczesne, wydarzenia nic. Stan naszego zdrowia jak i stan zdrowia nam bliskich. Po prostu śpimy...

Za często mam takie stany, co z trgo, że są bardzo realne. Vide my life...
I tak za częste, przechodzą szybko. Dwa, trzy dni i koniec...Jednak w ogóle występują.

Czy powinienem się przed nimi bronić? Nie słuchać słów, nie widzieć?
To jest wyjście...I jest nawet bardzo podobnę do spania...

A ja spać już nie chcę, tylko co właściwie chce? Trwać?
Każde wyjście złe...Nie robienie niczego stanowi też wyjście...
Nie to żadne wyjście! To tylko akceptacja, a ja się z tym pogodzić nie mogę i nie chcę...

Czas zrzucić kurtyne złych emocji. Najwyższy czas zobaczyć...

15th of the October...
I promise, woun't write to "you" again...
till I will see change...

0 komentarze: