Już jest dobrze...
Wspominałem już chyba, ciągłe wachania nastroju. Wiadomo czym spowodowane...
Dziś chce milczeć, jutro zaś krzyczeć.
I szukaj tu logiki. Jedna skrajność wpada w drugą. Stabilizacja, pozstaje tylko słowem, marzeniem.
Nie potrafię wyjść z tego zamkniętego kręgu. Odbijam się jedynie od ścian losu.
Chcę, nie wcale nie chcę krzyczeć. Milczeć także nie powinem...
Co jeszcze pozostaje, co moge robić?
-siedziec i patrzyć się bez wzruszenia?
-a może, NARAZIE tylko siedzieć?
Tak, chwilowo. Mam taką nadzieję, tylko chwilowo nic nie robię.
Chwilowo...
(Tu zakończe i rak nie wiem co pisać)
czwartek, 18 października 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz