Istnieją powody rozbudzające w nas wieczny płomień - pragnienie wiary. Podążania jasną ścieżką, prowadzącej nas poprze podstępne czernie codzienności.
Ja? Dlaczego ja wierzę?
Często słyszmy patetyczne deklaracje padającą z ust tłumu – również my sami także wypowiadamy te słowa!. Doniosłe WIERZĘ. Chwała im za to, jednakże tak naprawdę w co wierzę? W imię czego gotów jestem do niewyobrażalnych poświęceń:
W pełni świadomie wybieram przyjęcie wiary wraz z kolorowym wachlarzem beneficjów i negatywnych konsekwencji tego czynu. Postrzegam ją wyraźnie i jednoznacznie jako łaskę
A jeśli bezwiednie podążam za głosem reszty tłumu? Zbiorowiskiem ludzi, które nie zawsze musi mieć rację. Mimo to, ta społeczność przeplatają i łączą różnorodne więzi wzajemnej współzależności. Dające olbrzymią wręcz siłę. Nie bez przyczyny wyróżnione zostało takie pojęcie jak psychologia tłumu. Wprawdzie używamy tego słowa, niewątpliwie silnie nacechowanego pejoratywnie raczej niechętnie. Nikt z nas nie lubi przecież przyznawać, iż podejmowane przez niego decyzje. Wykonywane czyny. Nie są w pełni jego niezależnymi, indywidualnymi działaniami.
A któż to indoktrynuje tłum? Któż ma taką władzę..?A jeśli tłum w pełni niezależnie wybiera bycie indoktrynowanym? Nie tylko bezwarunkowo poddaje się sugestiom – sam ich poszukuje.
Sytuacja ta wygląda zgoła odmiennie, kiedy rozgrywa się w gmachu sądu. Zacierają się w tym czasie granice prawdy i własnej niezależnej woli. Przecież lepiej jest przyznać, iż nasze działanie zostało uwarunkowane poprzez obecność czy agitacje innych osób. W takim wypadku będziemy mogli skorzystać odpowiednich paragrafów w kodeksie karnym. Aby znacząco zredukować nasze winy.
Wierzę w człowieka który blisko dwa tysiące lat temu urodził się w Nazarecie, Izrael.
Domniemanego posłańca Najwyższego, co więcej jego syna. Jest to z lekka duże uproszczenie, nadawanie cech antropomorficznych zwykłemu żydowi, cieśli. A przecież Bóg jest ponad wszystko co ludzkie i nietrwałe. Z drugiej strony dlaczegoż miałoby to być niemożliwe - Bóg może przecież wszystko...- Miał kaprys nadania ludzkiego charakteru swojemu synowi. I tak też uczynił...
Moja wiara dotyczy tylko historycznych faktów. W pełni zgadzam się i akceptuje istnienie Jezusa Chrystusa. Nie koniecznie był on jednak Bogiem.
„We Wcieleniu Bóg nie jest już tylko Bogiem, lecz Bogiem i człowiekiem zarazem. Lecz to wywiera swój wpływ w obu kierunkach – a mianowicie, że człowiek nie jest już po prostu człowiekiem, lecz istotą teandryczną lub demoniczną. Św. Grzegorz z Nyssy mówi to wyraźnie: Ludzkość składa się z ludzi o obliczach aniołów oraz ludzi noszących maskę bestii”1
Wierzące osoby będą doszukiwały się jego interwencji w każdym niemal zjawisku naszego szarego świata. Brzmi jak opis fanatyzmu? Istotnie, prawdziwa głęboka wiara mocno dotyka tego pojęcia. Nieporozumieniem była by jednak ślepota, inny brak wiedzy dotyczący naszej przeszłości. Jeszcze parę wieków temu wiara stanowiła odpowiedź na wszystkie zadane i niezadane pytania. Zdecydowanie łatwiejszym rozwiązaniem było oskarżenie o czary, niż próba naukowego wyjaśnienia i zrozumienia zjawiska.
Wierzymy z powodów wcale nie wyniosłych, nie poszukujemy transcendentnych bytów. Odnajdujemy w naszych przekonaniach religijnych, wartościach moralnych i etycznych ukojenie. Ucieczkę w jasny i przejrzysty świat, w którym dobro jest zawsze nagradzane a zło piętnowane.
Jasne, że wierzę tylko... w niezupełnie to co głoszą kościelne dogmaty. Nie zgadzam się z tezami głoszonymi przez kościół. I dlatego do niego nie chodzę. Wierzący jestem!
Z tym, że dla samego siebie, nikt o tym wiedzieć nie musi.
Pewna drobna uwaga. Nie zaprzeczy nikt, iż wiara to personalny wybór człowieka. Nikt też nie może wdawać się w polemikę z zasadami obrządku, kultu jakie wyznaczył Kościół.
A one jasno podkreślają obowiązek regularnych praktyk religijnych. To dictum pozostaje od wieków niezmienne, paradoksalnie żywa potrzeba celebracji odżywa w nas zawsze kiedy ta czynność jest zakazana i skrajnie niebezpieczna.2
Wiara to coś więcej, niż pewność istnienia Boga. Pojęcie wiary rozumiane w ten sposób byłoby wybrakowane. Wierząc zgadzasz się akceptować cały świat Boskiej kreacji.
Uwierzenie w Najwyższego to niełatwe zadanie, na tym nie kończy się skala trudności. Zobowiązany jesteś uwierzyć we wszystko z Bogiem związane.
Istota wierzeń
„Czymże jednak jest wiara? -zapytajmy, zanim odpowiemy na pytanie: W co wierzę?
Pojęcie wiary ma jak wiadomo, dwa poziomy znaczeniowe: na pierwszym, płytszym, wiarą nazywa się przyjęcie (bez dowodów – lub z dowodami) jakiejś prawdy na mocy autorytetu ją głoszącego. Dla Kościołów chrześcijańskich autorytetem takim jest Objawienie i/lub tradycja: źródło więc zarówno boskie, jak i ludzkie [...] Ale jest jeszcze inny poziom wiary: pojętej jako ufność w doznane doświadczenie – poznanie duchowe (gnosis). Ta ufność odnosi się do mojego doświadczenia, które jest dla mnie gwarantem prawdziwości i realności, i bezpośrednio duchowej obecności istoty, której doświadczam”3
Biblia przekazuje nam niezbyt jasne przesłanie odnośnie objawień (tzn. oczywiście je potwierdza, co więcej chełpi się nimi). Całe Pismo święte pełne jest niejasnych zdań
(bez przesady oczywiście) Dobro zawsze jest podkreślane i wynoszone na piedestał, za jaką cenę pytam?. - Czytając pismo święte czytamy swoisty kodeks moralny. Niemal zawsze nagroda przyszłego życia u Boskiego boku. Okupiona jest rzeką krwi i potokami łez. Marginalizacja życia doczesnego – prozaicznych dni w beznadziei – ceną wiecznego szczęścia. Uwaga, my ludzie żyjemy tej chwili (ulotnej). Szansa na inne życie jest lub nie ma jej wcale. Musimy przede wszystkim odpowiedzieć sobie na pytanie, aluzja do słów o alternatywnej egzystencji. Tutaj NA ZIEMI ŻYJEMY NASZYM JEDNYM TYLKO ŻYCIEM, wizja rajskiej egzystencji upoważnia nas do ignorowania doczesnego żywota? Cierpienie nie może być swobodnie i łatwo akceptowane.
Nie za tak odległa i niepojętą nagrodę. O wątpliwym w dodatku nadejściu.
Żadne poglądy na całej kuli ziemskiej nie są tak trwałe jak poglądy religijne.
Zajmę się troszkę psychologicznymi i socjologicznymi aspektami. Wszelkimi korzyściami, lub negatywami jakie może przynieść wiara w Boga. Grupie społecznej jak i pojedynczej osobie.
„ – Hipoteza Boga – jest nie do obrony. Bóg niemal na pewno nie istnieje. Jak dotąd to najważniejsza konkluzja mojej książki. Rodzi ona jednak kolejne pytania. Czy nawet jeżeli godzimy się z tym, że Bóg nie istnieje, religia nadal nie ma wielu zalet? Czy wiara nie daje pocieszenia? Czy to nie dzięki niej ludzie czynią dobro? Gdyby nie było religii, skąd wiedzielibyśmy, co jest dobre? Dlaczego wreszcie mamy być wobec religii wrodzy? Jak religia może być fałszywa, skoro wszystkie kultury i cywilizacje miały swoje religie?
Poza tym – fałszywa czy prawdziwa – religia jest wszechobecna. Skąd zatem się wzięła?”*1
poniedziałek, 2 marca 2009
Ja? Dlaczego ja wierzę?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz