środa, 18 marca 2009

śmiesznie, a nawet tragicznie

Zdarzenie miało miejsce już jakiś czas temu, przeniosę się zatem nieco w czasie.

Sporządzone przeze mnie pismo urzędowe, pamiętam nie chciało się wydrukować. Może w taki sposób rzecz martwa starała się zmusić mnie do refleksji? Zupełnie to zignorowałem, poprawiłem tylko drukarkę i podjąłem kolejną próbę. Zakończyła się ona sukcesem, w rękę chwyciłem podanie i pobieżnie przeczytałem. Poszukiwałem literówek, innych niewielkich błędów stylistycznych. Pismo wydawało się w porządku.

W archiwum wręczyłem Pani ?dyrektor parę wydrukowanych na komputerze stron. Ze sobą zabrałem również wydruk maila do dr prowadzącego praktyki archiwalne. Pytano nas wcześniej o parę technicznych spraw, odnośnie opinii, którą mieliśmy otrzymać po ukończeniu praktyk.
Po przeczytaniu maila z informacjami, ?Pani dyrektor przybrała postawę osoby wszechwiedzącej. Po czym rzekła "[...] to wiedziałam. Pytałam tylko czy nie potrzebujecie zaświadczeń wydanych w specjalny sposób". W takim razie dlaczego parokrotnie nas pytała o ten dokument? Jej pytania wcale nie dotyczyły nieważnych szczegółów. Oczekiwała od nas, że udzielmy jej dokładnej instrukcji odnośnie tego zaświadczenia.

Ostatni dzień upłynął bardzo szybko, zapewne na to wpływ miało skrócenie go o połowę. Zdziwiła mnie ta decyzja ale nie zamierzałem z nie polemizować. Parokrotnie wcześniej, kiedy pytałem o opuszczenie stanowiska "pracy" słyszałem tylko nie. Nie mogłem tego zrozumieć, że inne osoby odbywające praktyki w tym samym archiwum kończyły swoje obowiązki po paru godzinach. Oni opuszczali archiwum, my w nim pozostawaliśmy. - Ok - problemem było jedynie to co mieliśmy w nim robić? Odpowiednich zadań nie było dla nas nawet na początku dnia pracy, jak można było spodziewać się ich na jego końcu? Wszelkie niezwykle żmudne obowiązki wywoływały moją senność. - Tylko ja na złość, nie mogłem zasnąć! ;p
Meczenie się przez parę godzin ale skoro właśnie tak pracuje archiwista...

W ostatnim dniu, wręczyłem napisane przez siebie pismo. W poprzednim poście widnieje jego treść Napisane było chyba nie najgorzej, zawierało jednak Jeden Istotny błąd... Pomyliłem nazwę archiwum, a dokładniej mówiąc oddziały Archiwum Państwowego. (sic!)

Z informacji na stronie krakowskiego Archiwum Państwowego, przeczytałem informacje do kogo adresować powinienem pismo. Archiwum w, którym odbywałem praktyki mieściło się przy ulicy Grodzkiej 32. Problem w tym, iż korzystając ze strony internetowej nie patrzyłem na numer lokalu. A na grodzkiej są dwa lub trzy oddziały!
Wybrałem ten zły;p

Było ciekawie

0 komentarze: